Grecja kontynentalna kulinarnie
W Grecji byłam pierwszy raz,pojechałam na półwysep Halkidiki. Jest to charakterystyczny półwysep przypominający 3 palce.Mieszkałam w małej miejscowości Nea Potidea położonej tuż nad morzem. Z hotelu miałam niespełna minutę do plaży a przy tym mijałam okoliczne restauracje. Jak na taką małą mieścinę, w której głównie wypoczywają rodowici Grecy restauracje były eleganckie. Wszystkie na wolnym powietrzu, elegancko zastawione stoły z obrusami. Wszędzie palmy,zadbana roślinność i witający pod każdą tawerną mili kelnerzy zachęcający do spróbowania lokalnych przysmaków.Grecja słynie z serów, oliwy, oliwek, baraniny, ryb, owoców morza i przepysznych warzyw.Kryzys gospodarczy odcisnął pięto w greckich finansach, do tej pory mogą Oni wypłacać maxymalnie 60 euro z bankomatu a w wielu knajpach można płacić wyłącznie gotówką.W dużych miastach płatność kartą to norma, aczkolwiek dziwią kolejki do nich.Bankowcy tacy jak ja, pracują do 14-tej 🙂
Małe miejscowości są pełne gajów oliwnych a w miastach nawet przy głównych ulicach rosną limonki, pomarańcze, figi,winogrona i granaty 🙂 Cudowne widoki. Oliwek się spodziewałam, ale nie miałam pojęcia że Grecja jest pełna granatów.
Byłam na wycieczce w Salonikach i tam smakowałam greckiej kuchni. Miasto pełne jest restauracyjek, knajp na świeżym powietrzu.Uliczki są zacienione poprzez liczne drzewa, co daje wytchnienie w ponad 30-stopniowej temperaturze.Przy małych stoliczkach na zewnątrz pełno ludzi w każdym wieku – siedzą i delektują się kawą. Stoliki zastawione są w porach przedpołudniowych kawą i wodą.Potem zaczyna się pora lanczowa i można smakować przepysznych potraw.Wybraliśmy restaurację z tradycyjną kuchnią grecką, z widokiem na morze.Lokale najbliżej morza są relatywnie najdroższe, aczkolwiek ceny mnie nie zaszokowały- były europejskie, ale bez przesady.
Ja zamówiłam spaghetti frutti di mare z różowym sosem 😉 Kosztowało 11 euro, czyli około 50 zł. Porcja była słuszna, ledwo zjadłam, było przepyszne- makaron dobrze ugotowany, mule, krewetki,małże i kawałki ośmiornicy- wszystko świeże i pachnące.Za sałatkę grecką trzeba zapłacić 6 euro czyli około 25 zł. W sałatce są oliwki, pomidor, ogórek, feta i zamiast dodawanej przez Nas sałaty jest u nich sporo zielonej, podłużnej papryki.Za tradycyjna musakę zapłacimy też około 6 euro.Na pewno im dalej w las tym taniej.Do tego lokalne piwo i oczywiście baklava – 3,5 euro.Wszystko wyśmienite.
Miasto tętni życiem, 6 godzin wycieczki to dla mnie za mało 🙂 Zdziwiła mnie spora ilość cukierni,za to na próżno szukać drogerii 🙂 Na każdym rogu stał wózek z preclami. W cukierni wzięłam dwa desery – czekoladowy i wiśniowy – za oba zapłaciłam niecałe 4 euro, piekielnie słodkie.Wszędzie pełno słodkich drożdżówek, o dziwo na plaży krążył Pan i sprzedawał pączki w kształcie trójkąta – pewnie lokalny rarytas. Nie odważyłam się spróbować, dla mnie 40 stopni to idealna temperatura na kawę mrożoną a nie tłustego, lukrowanego pączusia.
Słodyczowo na pewno warto kupić do domu chałwę, za duże opakowanie dałam 2 euro, ale były też takie co kosztowały 17 euro…chyba z jadalnym złotem musiałby być przy takiej cenie 🙂
Ceny w sklepach spożywczych są europejskie, jest drożej niż w Polsce.Ser feta kosztuje od 3-10 euro za 200-400 gram.To sporo. Dziwi cena oliwy i oliwek, które są lokalnym produktem. Za opakowanie oliwek ( około 20 sztuk) trzeba zapłacić 2 euro.Za małą butelkę wody trzeba zapłacić od 50 centów do 1 euro. Oczywiście nakupowałam ile mi sie zmieściło w walizkę – jogurty, krem balsamiczny z granata, nestea z marakują, oliwki, oliwa itd 🙂 Gdybym mogła kupiłabym arbuza i melona- najlepsze na świecie. Są tak słodkie i soczyste, że zapamiętam ten smak na długo.
Wrzucam trochę fotek z jedzenia hotelowego, które bardzo mi smakowało- podawali grilowane warzywa – paprykę, bakłażana, cukinię. Zawsze była marchewka, przepyszne ziemniaki. Z mięs były przepyszne pulpety z baraniny, kurczak i liczne zapiekanki z mięsem mielonym oraz ryby. Pyszny był sos tzatziki- bardziej delikatny i mniej czosnkowy niż nasz 🙂 Zdziwiły mnie buraki, gotowane, podane wymieszane z lekkim jogurtem i nawet same były wyjątkowo dobre, tak dobre, że koleżanka która buraków nie lubi wcinała aż się uszy trzęsły 🙂 Pyszna maja tez cebulę- jest bardziej słodka i mniej ostra niż polska.Generalnie jedzenie w Grecji jest cudowne.Na deser były głównie puddingi i ciasta na bazie kaszy mannej oraz owoce-wspomniane arbuzy, melony, pomarańcze i brzoskwinie.
Ochłodzić się można było kruszonym, smakowym lodem oraz lodami ze sklepu.Gratka dla tych, co cenią zdrowa żywność- lody ze stawią. Koszt około 3-4 euro. Za loda o smaku arbuzowym zapłaciłam 60 euro centów.
Drinki przy plaży to koszt 5-8 euro.